Lostbone - wywiad z gitarzystą i frontmanem zespołu, Przemkiem Łucyanem

E: EBEM, HardZone.pl
P: Przemek Łucyan, Lostbone

E: Ciężko jest sklasyfikować muzykę Lostbone, czy to hardcore z elementami rasowego metalu, metalcore? Chyba że sam jakoś sklasyfikowałeś gatunkowo Lostbone?
P: Wolałbym nie musieć się klasyfikować. Wiesz, zespół powstał w oparciu o pewne założenia stylistyczne. Chciałem grać, szybkie, ciężkie i w miarę niezbyt skomplikowane aranżacyjnie utwory. I taki też jest pierwszy materiał, co nie znaczy że w przyszłości muzyka nie będzie ewoluować. Natomiast dla mnie jest to połączenie elementów thrash metalu, hardcore i death metalu, w różnych konfiguracjach. Lubię każdy z tych gatunków, pozostali członkowie również się w nich obracają, choć w różnych proporcjach, więc w naturalny sposób jest to to, co w nas siedzi. Idąc za nowym nazywnictwem pewnie byłby to właśnie metalcore, thrashcore czy deathcore. Ale co za różnica. Te określenia mają tylko dać sygnał słuchaczowi jaki typ muzyki gra zespół, natomiast ostatecznie liczy sie muzyka a nie nazwy.

E: To ten gatunek nazwiemy po prostu Lostbone :) Niektórzy w Waszych utworach próbują doszukać się nawiązania do innych zespołów, padały konkretne nazwy, zdradź trochę tajemnicy: czy jakiś zespół był wemą twórczą przy powstawaniu kompozycji?
P: To nie jest tak, że jakiś konkretny zespół był inspiracją. Jeśli o mnie chodzi to to wszystko czego słucham i słuchałem przez ostatnie kilkanaście lat gdzieś tam we mnie siedzi i czasem podświadomie wyłazi. Na pewno staram się unikać bezpośrednich cytatów, ale czasem pewnie coś umknie. Wiesz, poruszając sie w takiej a nie innej stylistyce, ciężko jest uniknąć porównań do zespołów, które dany styl definiowały.

E: Dlaczego akurat taka muzyka? Nie chcieliście grać np. pop-rock, jak Feel: duża kasa i popularność?
P: Tak naprawdę to bardzo byśmy chcieli, ale gitara mi nie stroi w takich akordach, a Janka łapią nerwowe tiki na werblu.

E: To może emo? Biały dziewczęcy pasek, materiałowe tenisówki, teraz taka moda opanowała zespoły grające kiedyś naprawę mocną muzę, Was to chyba nie ruszy?
P: Fakt, trudno się oprzeć hehehehehe Ale jednak nie dziękuję. Dla mnie Lostbone to naturalna kontynuacja tego co przez ładnych parę lat robiłem wcześniej w innych zespołach, dlatego nie specjalnie mnie interesuje to co jest teraz modne. Ja robię swoje.

E: Sam zespół istnieje od 2005 roku ale końcowy skład od ponad roku, w tym czasie sporo się zdarzyło, łącznie z debiutanckim albumem. Zaskakująca chęć działania, skąd tyle energii?
P: Podejrzewam, że z mojej determinacji. To nie jest pierwszy zespół żadnego z nas i wydaje mi się, że nikogo juz nie bawi siedzenie w nieskończoność w sali prób. Dlatego chcieliśmy w miarę możliwości jak najszybciej zacząć funkcjonować jak normalny zespół, nagrywać, grać koncerty, tworzyć nowe numery. Główną przeszkodą były problemy z ustabilizowaniem składu. Zresztą ten proces sie jeszcze nie zakończył, ponieważ właśnie jesteśmy w trakcie szukania nowego basisty. Maciek zdecydował, że chce poświęcić sie łagodniejszym klimatom i granie takiej łupanki zaczyna go męczyć. Mam jednak nadzieję, że nie wpłynie to na funkcjonowanie zespołu. Najbliższe koncerty zagramy jeszcze z nim, co da nam czas na poszukanie nowego człowieka, a potem planujemy wakacyjną przerwę.

E: Wakacyjna przerwa? Nie planujecie jakiegoś występu na dużej, festiwalowej scenie?
P: Na chwilę obecną nie mamy niczego takiego potwierdzonego, ale jeśli się przytrafi to chętnie. A jak nie to dwa miesiące przerwy w koncertach też nam nie zaszkodzi. A będziemy mogli sobie spokojnie popracować nad nowym materiałem i ograć - mam nadzieję - nowy skład.

E: Minął już kwartał od wydania Waszego debiutanckiego albumu, jak oceniasz ten czas?
P: Przede wszystkim jestem zajebiście zadowolony i dumny, że udało nam się ten materiał nagrać i wydać. Tu podzięksy dla Spook Records za distro! Pojawiło sie już trochę recenzji, trochę płytek się sprzedało, i choć oczywiście pojawiają się słowa krytyki to, co bardzo miłe, dominują pozytywne opinie. Przed i po premierze zagraliśmy około 25 koncertów promując ten materiał, kilka jeszcze przed nami, więc nie jest źle. Mam nadzieję, że w drugiej połowie roku uda nam się jeszcze odwiedzić kilka miast.

E: A jak zespół wygląda koncertowo? Jak was przyjmują na koncertach?
P: Oczywiście bywa różnie, jednak w ogólnym bilansie jest na plus. Było kilka drętwych sztuk, ale na szczęście były w mniejszości. Oby nie było gorzej hehe. A być może zapracujemy sobie na to, żeby było lepiej. Natomiast bardzo budujące jest to, że mieliśmy i cały czas mamy naprawdę sporo propozycji. Z powodów poza zespołowych, jak szkoła i praca musimy nawet czasem odpuszczać niektóre sztuki, czego szczerze nienawidzę, ale taki los.

E: Time to rise, Evil empire, a czy kiedykolwiek zespół zaśpiewa coś w naszym języku?
P: Nigdy nie mów nigdy, ale jak na razie zupełnie się na to nie zanosi i nie mamy takiej potrzeby. Do utworów, które powstają w naturalny sposób pasuje nam angielski, więc jest angielski. Na pewno nie zamierzamy pisać tekstów po polsku tylko dlatego, że kilka osób więcej mogłoby się nami zainteresować w myśl powiedzenia "polskie zespoły śpiewają po polsku". Jeżeli kiedyś po prostu powstanie coś po polsku to będzie, jak nie to nie.

E: Jakie przesłanie (nie licząc tekstów) niesie muzyka Lostbone, czy chcecie coś konkretnego przekazać swoim słuchaczom?
P: Nie ma takiego przesłania. Nasze odczucia, czy przemyślenia na różne tematy pojawiają się w tekstach. To jest właśnie miejsce na wyrażenie swoich opinii, czy zwrócenie uwagi na różne sprawy i problemy. Jakby chcieć bardzo wyciągnąć jakąś wspólną myśl, to pewnie byłoby to aby każdy myślał sam za siebie, kierował się w życiu własnym rozumem i nie dał sobie wciskać kitu, ani przez polityków, ani żadne religie, ani kolorowe magazyny czy inne bzdury. Natomiast Lostbone nie jest i raczej nigdy nie będzie zespołem, który ma jakieś przesłanie. Ja mogę tylko przedstawiać swoją wizję różnych spraw. Dla mnie teksty utworów mają zwracać uwagę na różne problemy, tematy i jeśli ktoś zechce i poświęci im trochę uwagi, to może skłoni go to do własnych przemyśleń.

E: Lotbone wydało płytę własnym sumptem, czy - patrząc przyszłościowo - będziecie kontynuować tą drogę czy też skupicie się na poszukiwaniu wydawcy?
P: Niczego nie zakładamy, zobaczymy jak się sprawy będą rozwijać. Prawdopodobnie będziemy szukać wydawcy dla drugiej płyty, ale jest jeszcze dużo za wcześnie aby się nad tym zastanawiać. Natomiast na pewno nie chciałbym robić niczego na siłę. W tej chwili promujemy pierwszą płytkę i jest jeszcze kilka opcji, które chciałbym w tej materii zrealizować. W tym roku prawdopodobnie nagramy też kilka numerów na split ze znajomym zespołem i dopiero potem zaczniemy się zastanawiać nad drugą płytą.

E: Czyli już są plany na kolejny album?
P: Plany to chyba jeszcze za dużo powiedziane, ale powoli powstają nowe numery. Na koncertach gramy już trzy nowe utwory, natomiast mamy zarysy kilku kolejnych. Ale o drugiej płycie sądzę, że będziemy mogli konkretniej porozmawiać w 2009. Z jednej strony nie zamierzamy się ociągać, bo jest w zespole wena i chęć robienia nowych numerów, z drugiej jednak strony chciałbym aby nowy materiał spokojnie dojrzał, zanim zaczniemy myśleć o nagrywaniu.

E: Czego oczekujesz od grania w zespole, czy wiążesz z tym jakieś plany przyszłościowe czy traktujesz to jako hobby?
P: Oczekuję możliwości samorealizowania własnych twórczych pomysłów i wyładowywania sie w ten sposób. Nie utrzymujemy się z grania, więc jest to hobby. Dla mnie sukcesem będzie jeżeli będę mógł to robić tak długo, jak będzie sprawiać mi to przyjemność, jeżeli będę mógł grać koncerty, nagrywać kolejne rzeczy i jeśli oczywiście będą słuchacze hehe.

E: Jesteś na tej scenie ładnych parę lat, jak być opisał przyszłość zespołów grających tego typu muzykę? Czy coś się zmieni?
P: Nie mam pojęcia. Cały czas coś się zmienia. Tak naprawdę najwięcej zależy od samego zespołu, determinacji, chęci i oczywiście samej muzyki. Na pewno coraz większą rolę ogrywa Internet, co ma swoje zalety, ale i wady. Wydaje mi się jednak, że pierwsze zachłyśnięcie netem mija i ludzie, również najmłodsi odbiorcy muzyki zaczynają sobie powoli zdawać sprawę, że to nie jest coś co dostaje się za darmo i aby zespoły mogły funkcjonować, nagrywać i wydawać płyty, to ktoś musi je kupować. Podobnie z biletami na koncerty. Nie ma co gdybać, będzie co będzie. Ja gram przede wszystkim dla siebie, bo mam taka potrzebę i sprawia mi to zajebistą przyjemność.

E: No to teraz coś w stylu bravo: ulubiony zespół i płyta :)
P: O tym mógłbym napisać dwa razy tyle co cały ten wywiad hehehe Postaram się ograniczyć może do podstaw i nowości. Otóz dla mnie numerem jeden zawsze była i chyba już zostanie Metallica. Łykam w całości bez popity. Oprócz tego Paradise Lost, Death, Morbid Angel, Slayer, Megadeth, Sepultura, Machine Head, Biohazard, Acid Drinkers, Flapjack, Vader, Kat, Hunter, Illusion, Samael, Hatebreed, Terror, Type O Negative i wiele, wiele innych zajebistych zespołów. A z najnowszych płyt to tak: Agnostic Front - Warriors, Motorhead - Kiss Of Death, Paradise Lost - Requiem, Megadeth - United Abomination,Lipali - Bloo, Hedfirst - Godforsaken, Testor - Next Stop Insanity, TON - Dead Again, Samael - Solar Soul i Hatebreed - Supremasy. Czekam na nową Metallikę oczywiście, nowe DVD Hatebreed i Paradise Lost, no i na Acid nowy.

HardZone.pl, 12.05.2008.