LOSTBONE
Wywiad z Przemkiem Łucyanem

sierpień 2008

Warszawski LOSTBONE to zespół młody, i bardzo obiecujący. Zresztą fani rodzimego hardcore czy też metalcore'a powinni wkrótce zapoznać się z szalonymi Warszawiakami. A fakt, faktem, jest czego słuchać. O samym zespole, jak i o tym, po co LOSTBONE zostało powołane do życia, opowiedział mi gitarzysta i założyciel grupy Przemas.

Cześć Przemas, jak tam nastroje na dzień dzisiejszy? Nie wiem jak u Ciebie w Wawie, ale u mnie ciągle pada i jakoś nie mam na nic ochoty. Mam nadzieję, że u Was tam w stolicy jest lepiej. Mogę Ci zadać kilka pytań?

Jasne. U nas całkiem sympatycznie, od czasu do czasu coś siąpi, ale częściej jest duchota.

Przybliż nam trochę historię Lostbone. Kto kiedy i dlaczego wyszedł z inicjatywą założenia takiego zespołu jak twój. Czy jak w przypadku większości kapel spowodowane to było ''upojeniem'' alkoholowym, czy raczej była to zamierzona i świadoma decyzja?

Akurat ta decyzja była w pełni świadoma i trzeźwa. Inicjatywa była moja i pojawiła się w październiku 2005. Grałem wtedy jeszcze w zespole Lethal Dose, ale brakowało mi szybkiego napierdzielania. Lethal grał ciężko, ale tam chodziło o większe kombinowanie i dominowały średnie tempa. Tymczasem ja miałem ciśnienie na granie w miarę prostej aranżacyjnie, szybkiej, ciężkiej i energetycznej muzy. Zawsze chciałem tak grać i wreszcie się udało.

Powiedz mi czy materiał zawarty na waszym debiucie specjalnie jest taki krótki? Myślę, że spokojnie możnaby tam jeszcze dorzucić tak ze dwa utwory. Nie wydaje Ci się, że wtedy album byłby jakby pełniejszy? Chociaż, jeśli patrzeć na to przez pryzmat ''żywiołu'' i ''energii'' bijącej z muzy Lostbone taka a nie inna ilość kawałków może doskonale odzwierciedlać waszą kondycję koncertową. Mam rację?

Z założenia płytka miała być zwartym strzałem. Rozważaliśmy początkowo dodanie jednego, czy dwóch utworów, jednak zmiany składu sprawiły że odpuściliśmy. Te numery nam do siebie pasowały i uznaliśmy, że tworzą całość, która spełnia warunek jaki przed chwilą wymieniłem. Poza tym, jeśli nie nagralibyśmy tego w terminie, w którym to zrobiliśmy, to nagranie mogło się odwlec o kilka miesięcy z powodu zmiany perkusisty. Zrobiliśmy ten materiał z Krzyśkiem i z nim chcieliśmy go nagrać. Nadal uważam, że płytka jest w sam raz. Choć na drugi materiał planujemy nagrać trochę więcej muzyki.

Wracając do waszego albumu, jaki dostaliście odzew? Nie wiem czy spotkałeś się z takimi opiniami, ale niektórzy patrzą na Lostbone przez pryzmat Hedfirst. Osobiście uważam to za krzywdzące, bo Lostbone to przecież Twój zespół, a w Hedach ''hierarchia'' wygląda trochę inaczej. Co o tym myślisz?

Nie spotkałem się za bardzo z postrzeganiem Lostbone przez pryzmat Hedfirst. Lostbone istnieje od 2005 roku, podczas gdy w Hedfirst gram od 4 miesięcy. Owszem, znamy się od dawna i kilka razy razem graliśmy, ale bez przesady. A wracając do płyty, odzew jest całkiem pozytywny. Oczywiście zdarzają się słowa krytyki, jednak jak na debiut, to jest naprawdę nieźle. Materiał zebrał sporo pozytywnych recenzji, trochę osób się nim zainteresowało nabywając płytki. Licznik odsłuchań na naszym profilu MySpace też się kręci, więc uważam, że mieliśmy całkiem dobry start. A co najważniejsze zagraliśmy przez ostatnie kilkanaście miesięcy naprawdę sporo koncertów, nie tylko w Warszawie, ale i w kilku innych miastach i choć oczywiście zdarzały się drętwe wieczory, to było też kilka naprawdę fajnych gigów z dobrym przyjęciem. Oby tak dalej.

Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale jak myślisz czy w Polsce jest miejsce dla Lostbone? Nasza scena muzyczna jest niezbyt przychylna dla grup które parają się core'm czy też jego mariażem z innymi gatunkami. Jednym słowem, czy wierzysz w to, że Lostbone ma szanse ''zaistnieć''?

Nie zastanawiam się nad tym przesadnie. Gramy taką a nie inną muzykę, bo mamy taką wewnętrzną potrzebę i takie dźwięki z nas wyłażą, a przynajmniej ze mnie. Nagrywamy kolejne materiały, gramy koncerty, pojawiają się recenzje, w końcu - Ty robisz z nami wywiad. Więc chyba jakieś miejsce dla nas jest, bo przecież funkcjonujemy. A co będzie, to czas pokaże. Dla mnie jest ważne, żeby grać taką muzykę, która sprawia nam radochę i robić to najlepiej jak potrafimy i tak długo jak będzie nam to sprawiać przyjemność.

Skoro już mowa o zaistnieniu na rodzimej scenie, jak tam z koncertami? Jak często gracie i czy w ogóle gracie? Warszawa powinna sprzyjać regularnemu koncertowaniu nie tylko z grupami pokroju waszej czy Hedfirst ale również z zespołami parającymi się innymi gatunkami metalu. No więc wyżal się, jest dla kogo grać czy nie bardzo?

Od marca 2007 do czerwca 2008 zagraliśmy chyba jakieś 26 koncertów. Najwięcej oczywiście graliśmy w Warszawie, ale na szczęście udało nam się co jakiś czas wyskakiwać do innych miast. Graliśmy z różnymi zespołami, polskimi i zagranicznymi, gatunkowo od death metalu, przez thrash i old school hc po screamo. Owszem - w Warszawie jest gdzie grać, ale też jest zatrzęsienie koncertów, czyli duża konkurencja, co często wpływa na frekwencję. Wiesz, jeśli co miesiąc gra tu kilka zagranicznych gwiazd, to koncerty podziemnych zespołów nie zawsze przyciągają ludzi. Chociaż na szczęście dobre frekwencje też się zdarzają. Do tej pory nie mogliśmy narzekać na brak koncertów. Mam nadzieję, że jak nowy skład zespołu będzie zwarty i gotowy, to również będziemy grać w miarę regularnie. Chcielibyśmy częściej wyskakiwać w Polskę.

W jakim kierunku macie zamiar pójść? Szczerze mówiąc ewolucję czy też naturalny rozwój Lostbone widzę w postaci dłuższych ale równie kopiących utworów. Mam nadzieję, że Cie tym nie uraże, ale wydaje mi się, że macie dużo więcej do zaoferowania niż tylko szybkie krótkie petardy. A więc Przemas powiedz, będzie dłużej i gęściej?

Słysząc nowe numery, nad którymi obecnie pracujemy sądzę, że tak. My nic nie planujemy i nie zakładamy, po prostu takie, a nie inne pomysły powstają w danej chwili. Gdy powstawał pierwszy materiał to właśnie takie dźwięki chodziły mi po głowie. Teraz powstają nieco inne, w dodatku reszta zespołu bardziej uczestniczy w tworzeniu, szczególnie Janek, perkusista. Na dzień dzisiejszy, a mamy w miarę gotowe 6 utworów wygląda na to, że więcej jest numerów pod 3 minuty, a nie pod 2, jeśli chodzi o długość. To może nie duża różnica, ale sądzę że będzie odczuwalna. Natomiast 8 minutowych epickich dwudziestoriffowców raczej od nas nie oczekuj hehehe.

Powiedz czy pracujecie już nad nowym stuffem? Czego możemy się spodziewać po Lostbone w przyszłości? Tak jak już wcześniej powiedziałem po cichu liczę na zagęszczenie materiału i jednocześnie uwolenienie całego drzemiącego potencjału.

Tak jak powiedziałem, mamy już sporo nowego materiału. 6 utworów od strony muzycznej jest zasadniczo gotowych, brakuje wokali i części tekstów. Powoli obwąchujemy kolejne pomysły. Mam w szufladzie zaczątki kolejnych 6-8 utworów. Oczywiście część pewnie odpadnie, ale też pojawią się nowe. Planujemy nagrać w tym roku 3 utwory, na split z zespołem Terrordome. Będzie to taka próbka nowego materiału, ale nawiązująca też do pierwszej płyty. Jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o tym jaka będzie druga płyta, ale sądzę, że będzie się na niej dużo więcej działo. Więcej skrajności, więcej różnorodności gitarowej i rytmicznej. Jest więcej zmian tempa, różnych rytmów i riffów w ramach poszczególnych utworów. Całość wydaje się bardziej zwarta i dynamiczna. Choć minutowe strzały też będą. Zasadniczo jednak, to większe zróżnicowanie w naszym odczuciu sprawia, że całość będzie dużo brutalniejsza. Zanim przejdziemy do pracy nad kolejnymi utworami, chcemy skompletować skład i przygotować się do koncertów. Wtedy na spokojnie będziemy kumać dalej. Na brzmienie nowego materiału duży wpływ będzie miało również to, że oprócz mnie z osób, które grały na pierwszej płycie w zespole nie ma już nikogo. Jest za to dużo nowej energii, więc jestem pełen optymizmu.

Skoro wspomniałem już o Hedach, powiedz jak wyglądają plany Hedfirst na przyszłość? Jakaś trasa po Polsce? A może mała rezurekcja Metal Union Roadtour? Może Bayer ma tam jakieś plany o których warto byłoby wspomnieć?

Pojawiają się powoli plany koncertowe na jesień i mam nadzieję, że uda się zagrać kilka sztuk. Chociaż jeśli chodzi o Hedfirst to najbardziej kompetentni są Bayer i Kuba. Pracujemy też nad nową strona domową, a tymczasem zapraszamy na www.myspace.com/hedfirst gdzie będziemy na bieżąco informować o potwierdzonych datach. Co do Metal Union, to na dzień dzisiejszy raczej nie ma takich planów. Raczej weekendowe koncerty. Z doświadczenia wiemy że granie w środku tygodnia grozi niską frekwencją, co wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem finansowym. Powoli też powstają zarysy nowych utworów.

Dobra, to by było chyba na tyle, Dzięki za odpowiedzi i do zobaczenia koncertach. A zresztą może nawet szybciej :) Do przeczytania.