LOSTBONE - będziemy się trzymać tego co z nas wyłazi.

      Warszawska załoga LOSTBONE coraz lepiej radzi sobie na polskiej scenie, czego najlepszym dowodem niech będzie ich najnowszy, drugi w karierze album "Severance". Z tej właśnie okazji, jak i planowanej na początek marca trasy postanowiłem uciąć sobie krótką rozmowę z Przemasem, mózgiem i motorem sprawczym tego zamieszania. Zapis tej dyskusji znajdziecie poniżej. Zapraszam do lektury.

Od naszej ostatniej rozmowy już sporo minęło, co się wydarzyło przez ten okres w obozie LOSTBONE?

Najważniejsze to oczywiście nagranie nowego - drugiego w naszym dorobku pełnowymiarowego albumu - "Sevarance", który właśnie trafił do tłoczni, a którego premierę zaplanowaliśmy na 13 lutego 2010!!!

To już całkiem blisko, znaczy się udało się dogadać z wydawcą. Jak długo trwało nagranie tego krążka?

W sumie 4 miesiące. Do studia weszliśmy we wrześniu, samo nagrywanie śladów w warszawskim Progresja Studio zajęło nam około dwóch tygodni. Potem materiał pojechał do Olsztyna, do Szymona Czecha, który pracował nad miksem i masteringiem w zasadzie do końca ubiegłego roku. A wydawcą jest firma Altart Music, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Wydawało mi się, że trochę dłużej to trwało, widocznie się w tym pogubiłem. Powiedz coś o tekstach, gdyż wiem że to Twoja działka - o czym z grubsza traktuje nowy album?

Wiesz co - trudno mi mówić o tekstach ogólnie. Każdy z 12 utworów porusza inny temat, choć niektóre mają wspólne odnośniki. Jeśli chcesz możemy porozmawiać o konkretnych tekstach, jeśli coś zwróciło szczególnie Twoją uwagę.

To może powiedz mi o tytułowym utworze, w końcu to od niego wzięła się nazwa płyty.

"Severance" to ostatni numer jaki powstał na płytę i co ciekawe tytuł wymyślił Janek - nasz perkusista, jako propozycję na tytuł płyty. Miałem już zaczątek tekstu do tego numeru i okazało się, że tytuł doskonale się w to wpasowuje. A ponieważ w naszym odczuciu dobrze brzmi, a sam numer był dla nas niejako podsumowaniem całego materiału, postanowiliśmy tak zatytułować całą płytę. W zasadzie od początku było wiadomo, że ten numer będzie pierwszy. Tekst mówi o wyrywaniu się z więzów jakie narzuca na każdego z nas rzeczywistość wokół, o odcinaniu się od tego co nas niszczy, wkurza, czy po prostu zatruwa nam życie. Dla każdego może to być coś innego - czy to praca w korporacji, czy religia, czy uzależnienia, czy inne ograniczenia i schematy w jakie często człowiek jest wbijany. Ta tematyka pojawia się w różnych aspektach również w kilku innych utworach na płycie.

Można powiedzieć, że pętla z okładki symbolizuje to oderwanie się. Pytam się o teksty, gdyż spotkałem się z zarzutem, że niby w takiej muzyce jaką uprawiacie, są one mniej ważnie niż warstwa dźwiękowa. Jaki Ty masz do tego stosunek ??

Dla mnie pętla symbolizuje raczej zniewolenie, bez względu na to czy ktoś nam ją narzuca, czy sami się w nią pakujemy. Oprócz tego jest dla mnie symbolem kary, która powinna być nieunikniona za niektóre okropieństwa, których ludzie się dopuszczają i ten wątek też pojawia się na płycie. Jak sam widzisz teksty są dla mnie równie ważne co muzyka. Dopiero połączone tworzą całość. Tekst dodaje muzyce charakteru, uzupełnia przekaz i jest jakby drugą płaszczyzną na której można się twórczo zrealizować. Wiadomo, że czasem muzyka narzuca takie a nie inne linie wokalu, co z kolei ogranicza niejako to, co można zawrzeć w tekście. Jednak dla mnie teksty nigdy nie były dodatkiem, tylko tak jak każdy z instrumentów, koniecznym składnikiem utworów. Poza tym teksty są dla mnie też swego rodzaju autoterapią, jako że najzwyczajniej w świecie mam potrzebę wyrzucenia z siebie w ten sposób tego, co gdzieś mi tam zalega i nie daje spokoju.

No i to powinno zamknąć gęby malkontentom :) Muzyka na tym krążku uległa pewnym zmianom, względem poprzedniczki. Zanim czepię się kilku z nich, to powiedz mi coś o nich?

Dla mnie wszystkie zmiany jakie zaszły w naszej muzyce od pierwszej płyty były całkowicie naturalne. Nie było żadnej kalkulacji, czy rozkminiania jak powinniśmy teraz zagrać. Zresztą ja działam w tej materii instynktownie i inaczej nie potrafię. Po prostu takie pomysły zaczęły nam przychodzić do głów. Przyznam, że na początku mieliśmy lekkie obawy, czy nie wyjdzie nam z tego jakiś stylistyczny śmietnik, jednak szybko stwierdziliśmy, że to co gramy ma przede wszystkim sprawiać nam radość i jeśli takie a nie inne pomysły powstają, a ogólnie mieści się to stylistycznych założeniach Lostbone, to będziemy się trzymać tego co z nas wyłazi. Nowy materiał w dużo większym stopniu niż poprzedni powstał na próbach, podczas wspólnego grania. Zazwyczaj przynosiłem jakieś pomysły, zarysy, czy szkielet numeru i razem to ogrywaliśmy, a reszta zespołu dorzucała swoje pomysły. Jeden numer powstał np na podstawie basowego riffu Muńka. Bardzo mi się podoba, że Lostbone wreszcie działa bardziej jak zespół i choć z racji tego że gram na gitarze pewnie nadal będę przynosił większość pomysłów, to to, że pracujemy nad nimi potem we czterech ma duży wpływ na końcowy efekt. A co do zmian, to po prostu wszyscy chyba naturalnie mieliśmy potrzebę większego zróżnicowania muzyki w ramach poszczególnych numerów.

Zdecydowanie jest bardziej różnorodnie niż na debiucie i do tego na większym luzie. Jak dla mnie album jest zdecydowanie bliższy thrash'owi i trochę oddalony od deathcorowych klimatów, mimo że blastów jest znacznie więcej. Gdzieś nazwano waszą muzę jako thrashcore, wiem że szufladki nie interesują muzyków - ale jakie ty masz na ten temat zdanie?

Nie wiem i na szczęście nie do mnie należy przyporządkowywanie tych szufladek hehehe, no chyba że muszę coś wybrać na profilu Myspace. Tak poza tym, to Twoje zadanie i z przyjemnością Ci je pozostawię. Dla mnie Lostbone jest realizacją tego, jak zawsze chciałem grać i jednocześnie wypadkową upodobań muzycznych członków zespołu. Od kiedy pamiętam chciałem grać szybką, ciężką i żywiołowa muzykę. A że prawdopodobnie jest to wypadkowa thrash i death metalu oraz hardcore wynika z tego, że na takiej muzyce się wychowywałem i taka we mnie siedzi. Już dawno zauważyłem, że chcąc realizować nasze muzyczne pomysły nie ma szans aby pozostać w jednym gatunku. Ale jakie to ma znaczenie? Ważna jest sama muzyka i to, że jej granie sprawia nam zajebistą radość. Mam nadzieję, że również słuchanie taką komuś sprawia Hehehe

Mi z pewnością słuchanie jej sprawia radość. Wiesz banan na twarzy i głowa w ciągłym ruchu. Teraz czekam na koncerty - bo scena to jej prawdziwe przeznaczenie. W studiu można wszystko zajebiście podciągnąć, ale dopiero na scenie zaczyna swój żywot. Wiem że promocja albumu juz w toku, więc jak przedstawiają się wasze koncertowe plany?

Wiesz co, nie mogę się nie zgodzić w kwestii studyjnych możliwości, jednak wierz mi lub nie - staramy się aby nasza muzyka również na nagraniach pozostała jak najbardziej żywa. Po to jest nas czterech, aby każdy zagrał wszystko jak należy. Oczywiście nie uniknie się pewnych retuszy bo człowiek - a w każdym razie my to nie maszyny, jednak mogę śmiało powiedzieć, że Lostbone na płycie naprawdę nie różni się zbytnio od Lostbone na żywo. Podstawowa różnica jest tylko taka, że na płyty nagrywam dwa kanały gitar, a na żywo z powodów oczywistych jest jedna gitara. A plany wyglądają bardzo dobrze. 14 lutego gramy pierwszy po długiej przerwie koncert w Warszawie, będący jednocześnie premierą nowej płyty. W marcu czeka nas trasa z Corruption i Carnal składająca się z 11 koncertów - dokładną rozpiskę można zbadać na www.myspace.com/lostbone. Powiem jednak, że odwiedzimy Łódź, Katowice, Kraków, Bielsko-Białą, Wrocław, Zielona Górę, Kalisz, Poznań, Toruń, Gdańsk i Olsztyn. Na kolejne miesiące planujemy weekendowe wypady, mamy już potwierdzony Lublin, Skarżysko-Kamienna oraz Ostfest II w Ostrołęce. Mam nadzieję, że jeszcze kilka dat przed wakacjami dojdzie. A potem chcemy również w trybie weekendowym zrobić drugą turę koncertów na jesieni i w zimie. Mamy nowy album i chcemy grać jak najwięcej, bo jak wiesz, dla takiego zespołu jak my - koncerty to podstawowa forma promocji. A poza tym zajebiście lubimy je grać Hehehe

Widać że energia was rozsadza, to doskonale, zwłaszcza że wiem na co Was stać na scenie więc z pewnością nawiedzę Wasz gig w Łodzi. Odnośnie trasy z Corruption i Carnal to jak się nie mylę Wasza pierwsza poważna trasa. Popraw mnie jeżeli jestem w błędzie.

Nie jesteś. To pierwsza takich rozmiarów trasa w historii Lostbone. Wcześniej graliśmy najwyżej weekendowe serie. Tym bardziej cieszy nas fakt, że po wydaniu "Severance" mamy przed sobą taką serię koncertów. To dla nas kolejny krok i mam nadzieję, że w przyszłości będzie się to powtarzać, ale przede wszystkim, że zagramy dobre koncerty, bo koniec końców to jest najważniejsze!

A jak Wam się udało dostać do tego składu. W końcu Corruption i Crnal to zupełnie inna bajka niż Wy. Duża stylistyczna rozbieżność.

I właśnie ta rozbieżność od początku była celem trasy. Zarówno z Corruption, jak i Carnal znamy się nie od dziś, graliśmy już razem i wychodziło naprawdę fajnie, dlatego zarówno koledzy, jak i my uznaliśmy, że takie połączenie powinno zdać egzamin. Poza tym wszystkie 3 zespoły mają nowe płyty, czyli wszystko jest we właściwym czasie i miejscu!

W mojej skromnej opinii jest to strzał w dziesiątkę :) Wspomniałeś jeszcze przed rozmową coś o nowych nagraniach - możesz to rozwinąć?

Nie. hehehehe Mamy nowy album "Severance" i to jest teraz dla nas temat numer jeden. Jeszcze jest dużo za wcześnie aby mówić o kolejnym materiale. Jedyna nowość o jakiej mogę powiedzieć, to to, że do tej pory nagrywając kolejne płyty zawsze mieliśmy już masę nowych numerów czekających na wykończenie i nagranie. W przypadku "Severance" ostatnie numery powstały dwa - trzy miesiące przed wejściem do studia i w ten sposób udało nam się zzerować. Bardzo mnie to cieszy ponieważ chciałem zacząć pracę nad kolejnym materiałem właśnie od zera, ze świeżą głową i świeżymi pomysłami. W chwili obecnej skupiamy się na ogrywaniu materiału przed koncertami, a ja powoli gromadzę i składam nowe riffy. Ale sądzę, że o trzeciej płycie Lostbone będziemy mogli zacząć rozmawiać nie wcześniej jak za rok, czy dwa.

Fakt lepiej się nie śpieszyć, ale cieszy fakt, że juz gromadzisz nowe riffy z myślą o trzecim krążku. Wracając jednak do "Severance". W Polsce premiera (jak juz mówiłeś) 13 lutego, a kiedy za granicami naszego kraju??

W Polsce płyta ukaże się nakładem Altart Music w formie CD. Natomiast w chwili obecnej rozmawiamy z zagranicznym wydawcą, który co nas cieszy sam się do nas zgłosił z ofertą elektronicznej dystrybucji nowej płyty na cały świat poprzez ponad 300 portali. Ponieważ jeszcze nie podpisaliśmy umowy chwilowo nie powiem nic więcej, ale jeśli wszystko się uda, to tak jak poprzedni album, również "Severance" w najbliższym czasie powinien być dostępny na wszystkich kontynentach. A ponieważ nie mamy możliwości fizycznej promocji płyty na całym świecie uważamy, że forma elektroniczna jest dla nas bardzo dobrym rozwiązaniem, szczególnie że na Zachodzie jest to już bardzo powszechna sprawa.

Fajnie, że coś się w tej kwestii dzieje. A jeżeli chodzi o datę to przypadek, czy zamierzony cel. Wiesz dzień później walentynki a wasza muzyka przecież doskonale nadaje się na romantyczny wieczór przy Jacku Danielsie hahaha

hehehe Przypadek. Po prostu to najbliższy termin na jaki uda nam się mieć gotową płytę. A ponieważ chcieliśmy zagrać jakąś rozbiegówkę przed trasą 14 luty był jedynym terminem, ponieważ Janek potem jedzie w trasę z Unquadium. Dlatego też cisnęliśmy aby płyta była gotowa na czas. A, że lubię "13" to premiera jest dzień przed koncertem. Chyba również dlatego, żeby jednak nie było zbyt romantycznie hehehe.

Hahaha, zobaczymy jak zakochani na to zareagują :) Dobra myślę, że już powoli czas kończyć. Tradycyjnie więc oddaje głos Tobie w nadziei na małe podsumowanie :D

Dzięki za rozmowę i dzięki dla wszystkich, którzy interesują się tym co robimy, to dla nas dużo znaczy! Zapraszam na www.myspace.com/lostbone gdzie możecie posłuchać 6 utworów z nowej płyty! A poza tym cóż - do zobaczenia na koncertach!!

Wywiad na wyłączność PSYCHO MAGAZINE przeprowadził Sly