Lostbone: Fanom wszelkich odmian żywych trupów

 

 

Z zespołem Lostbone spotkaliśmy się kilka dni po premierze drugiej studyjnej płyty, zatytułowanej "Severance".  O zmianach personalnych, trasie koncertowej i nowych płytach starych zespołów opowiada Przemas, Barton i Michał.

Czy zespoły metal core'owe, new metalowe czy prezentujące wszelkiego rodzaju mutacje stylistyczne mają w Polsce szanse przebicia się? Pytam, ponieważ Wasza muzyka jest również pewnego rodzaju hybrydą. Jak ludzie odbierają Waszą muzykę?

Michał: Trzeba zapytać, ludzi którzy przychodzą na koncerty i kupują płyty.

Przemas: Z tego co obserwujemy na koncertach, odbiór mamy coraz lepszy, coraz więcej ludzi się bawi i coraz więcej kupuje płyty. Również na naszym profilu www.myspace.com/lostbone mamy coraz większy ruch,  coraz więcej odsłuchań utworów i coraz więcej osób nas zaprasza, czy też do nas pisze. Wiadomo, że jeszcze dużo pracy przed nami, ale powoli docieramy do nowych słuchaczy, gramy coraz więcej koncertów i to mnie bardzo cieszy. Po 3 latach aktywności scenicznej uważam, że jest naprawdę nieźle. I oby z nowym albumem dalej wszystko rozwijało się jak do tej pory.

2 marca rusza trasa "Bourbon River Re-Creation Tour 2010", na której wystąpią Corruption, Carnal i Lostbone. To pierwsza Wasza poważna trasa, na której zagracie 11 koncertów dzień po dniu. Poczyniliście jakieś specjalne przygotowania?

Przemas: Na pewno musimy kupić więcej konserw (śmiech). A tak na poważnie, to tak jak zawsze przed koncertami - staramy się po prostu jak najlepiej ograć materiał, szczególnie że tym razem 80% setu stanowią nowe utwory.

Jakie macie oczekiwania w związku z trasą?

Przemas: Przede wszystkim bardzo się cieszę, że mamy możliwość tuż po premierze nowej płyty, drugiej w naszym dorobku, zagrać trasę z prawdziwego zdarzenia. W dodatku w dobrym towarzystwie! Tak jak zauważyłeś, po raz pierwszy w historii Lostbone zagramy taką serię koncertów z rzędu. Z oczywistych powodów mamy małe obawy względem kwestii kondycyjnej, ale przede wszystkim chcemy zagrać jak najlepsze koncerty.

Jakiej frekwencji spodziewacie się biorąc pod uwagę ogólną, kiepską frekwencję na koncertach?

Przemas: Tego nigdy się nie dowiesz. Nasze doświadczenie pokazuje, że czasem człowiek myśli, że będzie kiepsko a jest super. Czasami niestety jest zgoła odwrotnie. Skład trasy naszym zdaniem jest atrakcyjny. Dodatkowo, w każdym mieście gościnnie wystąpi kilkanaście naprawdę fajnych i lubianych zespołów. Mamy nadzieję na dobrą frekwencję.

Ostatnimi czasy koncertów w Polsce nie brakuje...

Przemas: Tak, ale zauważ że dominują trasy w klimatach death metalowych, thrash metalowych lub stricte hardcore'owych. Tymczasem, u nas skład jest naprawdę różnorodny i mamy nadzieję, że będzie to nasz atut. Zajebiście się ciesze, że mamy przed sobą tą trasę i mam nadzieję, że kilka nowych osób usłyszy dzięki temu nas na żywo, i zainteresuje się naszymi płytami.

Kto organizuje "Bourbon River Re-Creation Tour 2010"?

Przemas: Trasę organizujemy sami, a głównodowodzącymi są Robert z Carnal i Anioł z Corruption.

Na koncercie promującym "Severance" było ponad 120 osób. To dosyć sporo?! Jakie wrażenia po pierwszym koncercie w Stolicy z nowym materiałem?

Michał: 120 to niezły wynik. Mamy nadzieję, że ludzie będą przychodzić na koncerty, zwłaszcza, że przekonaliśmy się, że nowy materiał "żre" i publika żywo reaguje na muzykę. Jest bardo pozytywnie.

Przemas: Bardzo pozytywne. Zważywszy, że to była to niedziela, a w dodatku Walentynki (śmiech). Ale ludzi przyszło sporo. Graliśmy razem z So I Scream, który długo nie grał w Warszawie. Na pewno dużo osób przyszło, aby zobaczyć również ich koncert. Podobnie Sands Of Sedna (trzeci zespół, który zagrał 14.02.2010 w klubie Nemo - przyp. red.). Wprawdzie dzikiego szału pod sceną nie było, ale cieszy dobra frekwencja. W dodatku, zeszło kilka płyt, więc ogólnie było jak najbardziej sympatycznie.

Mała rozgrzewka przed trasą?

Przemas: Dokładnie. Dawno nie graliśmy. Podczas koncertu oficjalną premierę miał także nasz  nowy album "Severance".

Waszą nową płytę rozpoczyna krótkie intro? Z filmu? Jeśli tak to jakiego i dlaczego?

Przemas: Fani wszelkich odmian "żywych trupów" jak sądzę rozpoznają bez problemu intro (śmiech), jak również outro płyty. Sample pochodzą z nowej wersji filmu "Dawn Of The Dead", który zresztą jest moim ulubionym filmem z tego gatunku. Strasznie mi się ten motyw spodobał i co ciekawe to właśnie to intro było inspiracją do powstania numeru tytułowego. Siedziało mi to długo w głowie. Przed jedną z prób  brzdąkałem sobie i kumałem jaki riff podpasowałby do tego. 15 minut później miałem połowę utworu "Severance" (śmiech).

Co nowego do muzyki Lostbone wniósł wg. Ciebie Barton?

Przemas: Dużo energii i żywiołowość na scenie, ale przede wszystkim głos, który według mnie doskonale pasuje do naszej muzyki. Jest tez bardziej wszechstronny od naszego poprzedniego wokalisty, co słychać na "Severance". Mam nadzieje, że jeszcze lepiej będzie to słychać na następnych nagraniach (śmiech).

Czy to prawda, że propozycję z Lostbone otrzymał już na samym początku istnienia zespołu?

Przemas: Tak, to prawda. Od samego początku Lostbone chciałem, żeby to właśnie Barton z nami śpiewał, jednak wtedy był już za mikrofonem w 2 zespołach i zwyczajnie nie miał czasu. Potem z jednego zrezygnował i odezwał się do mnie. Mieliśmy już jednak wokalistę. Gdy nasze drogi z Piotrkiem się rozeszły, Barton był pierwszym, do którego zadzwoniłem. Na szczęście okazało się, że zarówno nam, jak i Jemu współpraca bardzo pasuje.

Barton jest bardzo energiczną i charyzmatyczną osobą. Czy Jego zapał i entuzjazm udziela się również pozostałym muzykom Lostbone?

Przemas: A my to kurwa co? Stare dziady? (śmiech). Wszyscy jesteśmy energiczni i nawzajem obdzielamy się entuzjazmem, bo najzwyczajniej w świecie wszyscy mamy ogromną zajawkę z grania!

Co oprócz Fear Factory "Mechanize" powaliło Cię ostatnio na kolana? Jako fan FF wnoszę, że nowy album przypadł Ci do gustu?

Przemas: Nie przesadzajmy z tym padaniem na kolana, ale faktycznie "Mechanize" jest dla mnie najlepszym albumem FF od "Digimortal". Dwie ostatnie płyty słuchałem wybiórczo i jakoś nie wciągnęły mnie na dłużej. Jak widać brakowało Cazaressa i bardzo fajnie, że panowie się dogadali. Nie obchodzi mnie gdybanie nad tym, czy to biznesowe zagranie czy nie. Dla mnie ta płyta ma zajebistą energię i brzmi, jakby muzycy mieli dużą radość z grania. Oby więcej takich albumów w tym roku!

Nowa płyta FF jest bardzo dużym zaskoczeniem biorąc pod uwagę ich wszystkie produkcje wydane po "Obsolete"? Jakie nowe płyty, starych zespołów mogą nas również zaskoczyć w 2010 r.?

Przemas: Ja od kilku lat czekam na nowy album Morbid Angel i może w końcu się doczekam! Szczególnie, że nowy numer, który grali już na koncertach miażdży. Jeśli taka będzie nowa płyta, to - chociaż nie wiem czy to w ogóle możliwe - są w stanie przeskoczyć wszystko, co zrobili wcześniej! Z chęcią posłucham nowego Acid Drinkers, choć to będzie płyta z coverami. Może również nowego KNŻ.

Barton jak doszło do współpracy z Lostone?

Barton: To wyszło bardzo spontanicznie. Zapewne przy ciekawej konwersacji o alkoholu. Ale poważnie - postanowiliśmy się spotkać i zagrać próbę. Zaiskrzyło. Widocznie musi być w tym moc!

Dlaczego zdecydowałeś się na współpracę z drugim zespołem? Czy nie koliduje to z obowiązkami w rodzimym Chain Reaction?

Barton: Absolutnie nie, wymaga to co prawda więcej czasu i kilku kompromisów, ale muzyka to coś co kocham, więc nie biorę jeńców.

Jak długo jesteś na scenie? Czy pamiętasz swój pierwszy koncert i który z nich wg. Ciebie jest najważniejszy w dotychczasowej karierze?

Barton: Pierwszy koncert zagrałem już w szkole średniej, ale te zespoły już dawno nie istnieją. A najważniejsze koncerty dopiero przede mną!

W związku z premierą nowych płyt, czy możliwa jest wspólna trasa
Chain Reaction i Lostbone? Jesteś twarzą obu zespołów.

Barton: Powiem szczerze - raczej nie jest to możliwe, z wielu względów, ale najistotniejszym jest to, że wokalista jest osoba postrzeganą i utożsamianą z wizerunkiem zespołu. Grając w dwóch zespołach jednocześnie, raczej nie wychodzi  to na dobre ani dla zespołów ani i dla publiki. Co prawda stylistka obu zespołów jest różna, ale morda pozostaje ta sama.

W Waszej biografii można przeczytać, iż zagraliście  koncerty z zespołami: L'esprit du Clan (Francja), Beatallica (USA), Punishable Act (Niemcy), Insurrection Down (Brazylia), Vermin (Holandia) czy When We Fall (Szwecja). Oprócz Beatallicy, to raczej mniej znane nazwy. Komu i czy nadal opłaca się ściągać takie zespoły do Polski?

Przemas: Nie zgadzam się z Tobą. Moim zdaniem w Europie takie zespoły jak L'esprit du Clan, Punishable Act czy Vermin były znane dużo wcześniej zanim pojawiła się Beatallica. Może są bardziej niszowe, ale nie można nie docenia się ich dorobku. Co do drugiej części Twojego pytania. Nie mam pojęcia skąd to całe biadolenie. Nie organizuję tych koncertów, więc o finanse się nie martwię. Wierz mi - mało kto robi to na ładne oczy, więc chyba jednak komuś się opłaca. W Polsce w ostatnich latach mamy zawał zajebistych koncertów i kapel, jest też cała rzesza fanów takiej muzy. Może od jakiegoś czasu, faktycznie zdarzają się momenty - szczególnie w dużych miastach, kiedy koncertów jest tyle, ze podaż przerasta popyt. Odbija się to oczywiście na frekwencji. Ale naprawdę, nie ma powodów do narzekań. Zawsze można usiąść i pierdolić, ze kiedyś to było lepiej, bo w latach 90-tych ciężką muzyką interesowali się mocni sponsorzy itd. i itp. - tylko po chuj takie gadanie? Jest jak jest, świat się zmieni, jest coraz więcej zespołów, coraz więcej koncertów, mamy całe nowe pokolenie wychowane na mp3, a nie na oryginalnych płytach - tego się nie przeskoczy - trzeba robić swoje i już.

Lostbone'owe plany na 2010 r.?

Przemas: Koncerty, koncerty i mam nadzieję jeszcze trochę koncertów, czyli promocja nowej płyty. A między nimi - chciałbym powoli zacząć dłubać materiał na nową płytę. W tej chwili mamy potwierdzonych 15 dat przed sobą, a powoli pojawiają się kolejne opcje. Mamy nadzieję, że do końca roku będziemy tak aktywni, jak to tylko będzie możliwe.

Rozmawiał: Jakub Krzeszowski