Metalownia: Rozpoczęła się promocja „Severance”. Jakie macie plany?
Przemas: Album „Severance” miał premierę w lutym 2010 roku, tak więc promujemy go już ponad rok! W czerwcu 2010 płyta ukazała się również w formie elektronicznej na całym świecie. Jeśli chodzi o najbliższe plany, to właśnie ukazał się nasz nowy teledysk, do tytułowego utworu z „Severance”. Możecie go zobaczyć na naszym profilu www.youtube.com/lostboneband. A oprócz tego oczywiście ciąg dalszy koncertów. Z już potwierdzonych zagramy 14 maja w Toruniu na Wacken Metal Battle 2011, 27 maja w Skierniewicach z Testor i Alastor, a 14 czerwca zagramy z CAVALERA CONSPIRACY w Warszawskim klubie Stodoła. Być może jeszcze jakieś daty się pojawią, po szczegóły zapraszamy na nasze profile na Myspace i Facebook.
M.: Materiał trwa 30 minut. Czy specjalnie zdecydowaliście się na tak krótką formę?
P.: Stworzyliśmy 12 numerów, które stanowiły dla nas całość jako materiał. Nasza muzyka jest bardzo intensywna, numery trwają zazwyczaj nie więcej jak 3 minuty, tak więc taki czas trwania albumu wydawał się optymalny.
M.: Album jest mocny i konkretny. Jest wyraźna klamra spajająca całość. Jaki przyświecał Wam zamysł twórczy?
P.: Dzięki. Wszystko opiera się na tym, jakie pomysły na muzykę i teksty wychodzą z naszych głów w danym okresie czasu. Nie zakładamy sobie odgórnie jaki ma być kolejny materiał, co najwyżej rozmawiamy o tym, jakie mamy pomysły na aranże i tematy tekstów. Całość powstaje naturalnie, zazwyczaj przez kilka – kilkanaście miesięcy. Dopiero gdy mamy już cały materiał, okazuje się jakie są motywy, które łączą ze sobą poszczególne utwory. W tym przypadku gdy mieliśmy już całą muzykę, a nie było wszystkich tekstów, pojawił się pomysł na tytuł – „Severance” i okazało się, że doskonale pasuje również do tekstu ostatniego numeru jaki napisaliśmy. Soberowi udało się zajebiście dopełnić wszystko projektem graficznym. Nie jestem fanem koncept albumów, w przypadku Lostbone, jednak uważam, że płyta powinna tworzyć spójną całość – muzyka, teksty i oprawa graficzna. To pozwala na lepszy, pełniejszy odbiór całości. Pewnie dlatego nie jestem również fanem gołych plików mp3…
M.: Pracujecie nad nowym materiałem. Czego możemy się spodziewać?
P.: Lostbone! Owszem – jesteśmy już na dość zaawansowanym etapie tworzenia nowego materiału, ale też od razu powiem, że kolejna płyta ukaże się dopiero w 2012 roku. Czujemy, że mamy jeszcze sporo do zrobienia z „Severance” i wydawanie kolejnego albumu wcześniej niż przed upływem 2 lat od premiery ostatniego nie ma sensu. Jednocześnie chcemy na spokojnie wszystko dopracować. Dla mnie nowy materiał to naturalne rozwinięcie i kontynuacja „Severance”. Nie lubię dużo gadać o czymś, co jeszcze nie jest skończone, ale bazując na tym co już mamy, mogę powiedzieć, że materiał będzie bardziej zróżnicowany i bardziej skrajny – w różne strony. To nadal miks thrash, death metalu i hardcore, tylko w nowym wymiarze i nieco innych proporcjach. Mam nadzieję, że materiał będzie miejscami zaskakujący, a jednocześnie cały czas brzmiący jak Lostbone.
M.: Jakie są wasze muzyczne inspiracje?
P.: Bardzo różne i musiałabyś zapytać każdego z nas z osobna. Natomiast to co nas łączy, to zamiłowanie do ciężkiej muzy i bez tego raczej żaden z nas długo nie wytrzyma. A na wymienianie zespołów chyba nie ma tu miejsca hehe, to długa lista, chociaż dla mnie, to są przede wszystkim zespoły na których muzyce się wychowywałem i których nadal słucham jak: Metallica, Slayer, Death, Pantera, Megadeth, Machine Head, Paradise Lost, Samael, Sepultura, Acid Drinkers, Illusion, Vader, Morbid Angel, Napalm Death, Biohazard i wiele innych. Czasami wracam do płyt sprzed kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat i nagle załapuję jak bardzo ta muzyka cały czas we mnie siedzi i jak podświadomie wpływa na to co sam gram. I w żadnym wypadku nie chodzi tu o kopiowanie, tylko o, jakby to powiedzieć, pojmowanie – czucie muzyki. Jest oczywiście dużo dobrych, nowych zespołów, ale jakby na to nie patrzeć, to w metalu wszystko bazuje na podstawach jakie stworzyły tamte kapele.
M.: Czym kierujecie się w trakcie tworzenia (obrazy, skojarzenia, kontestacja wartości etc.)?
P.: Przede wszystkim emocjami. Nie ma jednej drogi, patentu na tworzenie. Gdyby był, to chyba byłaby to fabryka, a nie sztuka. Świat, rzeczywistość dookoła, czyli po prostu życie dostarcza wystarczająco różnych bodźców aby mieć się czym inspirować. Oczywiście wyraźniej przekłada się to na teksty, ale wiesz – to co wychodzi ze mnie, wynika z tego co akurat się ze mną dzieje. Najczęściej numery nie mają bezpośrednich inspiracji, lecz wynikają z nastroju, reakcji pomiędzy nami, czy przemyśleń, które zbierają się w jakimś okresie czasu, aż nabiorą formy tekstu. Natomiast np. tytułowy numer z „Severance” jest wyjątkiem, bo zarówno muzyka jak i tekst zostały zainspirowane fragmentem filmu „Dawn Of The Dead”, który zresztą znalazł się na płycie jako intro. Ten cytat totalnie zapadł mi w pamięć, zarówno ze względu na klimat, jak i możliwość szerokiej interpretacji. Bardzo długo siedziało mi to w głowie i kiedyś grając zacząłem kumać, jaki riff pasowałby po tym fragmencie, gdyby zrobić z niego intro. I tak powstały dwa główne riffy „Severance”. To był ostatni utwór jaki powstał na płytę i okazało się, że bardzo dobrze podsumowuje całą jej zawartość. Od razu wiedzieliśmy, że to będzie „otwieracz”. Co do tekstów i tematów, jakie poruszają, to już temat na osobną rozmowę, poza tym, nie wiem czy chciałbym narzucać własną interpretację, chyba że chcesz zapytać o jakieś konkretne.
M.: Czym jest dla Was muzyka? Co jest jej sednem?
P.: Radocha z tworzenia, wyrażania swoich emocji w ten sposób i radocha z grania na żywo. Tylko tyle i aż tyle! Wiesz, mnie cały czas coś łazi po głowie, albo muzyka, albo teksty, albo pomysły związane z kwestiami organizacyjno promocyjnymi. Bez możliwości wyładowania tego wszystkiego są duże szanse, że moja głowa by wybuchła hehehe. Poza tym wyjazdy koncertowe pozwalają się totalnie zresetować od tego, od czego każdy potrzebuje się czasem zresetować hehehe.
M.: Jakie są Wasze największe marzenia?
P.: O tym się nie mówi, bo się nie spełnią hehe. W odniesieniu do zespołu zwykłem traktować marzenia jako cele, bo marzenia często są nieuchwytne, a do celu można dążyć i realizować. Mówiąc ogólnikowo, chciałbym móc grać tak długo, jak będzie mi to sprawiało radość, a jak na razie to nigdy nie miałem takiej zajawki jak teraz, a zawsze miałem dużą!
M.: Gdzie widzicie siebie za kilka najbliższych lat?
P.: Nie lubię gdybać. Poza tym najbardziej ekscytujące jest obcowanie z możliwościami jakie stawia przed nami los, a nie planowanie życia do trumny. Do tej pory wszystko z Lostbone idzie w dobrym kierunku i powoli, ale skutecznie do przodu. Będziemy się starać, aby tą tendencję utrzymać!
M.: Co chcielibyście osiągnąć?
P.: Zapytaj mnie za dziesięć lat, to ci powiem czy się udało hehehe
M.: Kilka słów dla Czytelników Metalowni? J
P.: Dzięki za Wasz czas i uwagę! Do zobaczenia na koncertach!
Dzięki za poświęcony czas!