Z niekłamanym wstydem muszę się przyznać, że ten materiał był praktycznie dziewiczym obcowaniem z muzyką Lostbone. Pierwsze co zrobię po napisaniu tej recenzji będzie dogłębne zapoznanie się z resztą twórczości wyżej wymienionych.
       Już pierwszy kawałek z „Ominous” pokazuje, że dostaliśmy płytę na światowym poziomie. Świetne połączenie hardcoru z death metalem, Lostbone to esencja tego co najlepsze w obu gatunkach. Tam gdzie powinny pojawić się blasty dostajemy chore, szybkie blasty. Odrobina wytchnienia? Lostbone zwalnia, ale nie na długo. Po chwili znowu słyszymy ostre parcie do przodu.
       Całe „Ominous” jest albumem bardzo dobrym, ale są muzyczne perełki. „Choose or be chosen” czy „Under one hate” to kawałki tak mocne, że zastanawiam się czy usłyszę coś lepszego w tym roku. Oczywiście nie są to radiowe przeboje, to nie jakiś Korn ze Skrillexem. To kawał mięcha.
       Jeżeli lubisz nieco wolniejsze, potężne granie to ta płyta powinna chwycić cię za serce. Do zawału nie doprowadzi, przeżycia transcendentalnego też nie będzie. Natomiast zapewni 35 minut dobrej, hardcorowej jazdy.

Dodane: February 2nd 2012
Recenzent: FILIP SZYSZKOWSKI
OCENA: