Corruption i inni - Johnny Rocker, Poznań (17.03.2010)
Na trasie z Corruption byli również panowie z warszawskiego zespołu Lostbone. Ich krótki, ale naładowany energią set przyniósł metalcore'ową burzę, pełną moshowych partii, które zapewne kochają fani Job For A Cowboy, Frontside albo Born From Pain.
Po nich na scenie pojawili się panowie z Carnal. Parający się nowoczesnym metalem z masą przejść i połamanych zmian tempa. muzycy z całą pewnością nie jednokrotnie czerpali z Fear Factory i Life Of Agony. Utwory z nowej płyty "Re-Creation" sprawdzają się doskonale na żywo, zaskoczyli także bardzo przyzwoicie zrobionym coverem Sisters Of Mercy do kawałka "More".
Corruptio wyszli na scenę przy fragmencie dobrze znanym z "Od zmierzchu do świtu", traktującym o ukochanych przez wszystkich zdrowych facetów - cipkach. Cipkach małych, dużych, różowych itd. Takie kawałki jak: "Hell Yeah!", "Devileiro", "Addicts, Lovers and Bullshitters" czy "Engines" sprawdziły się na żywo wyśmienicie. Profesjonalizm i luz - to to co na scenie wyróżnia grupę z Sandomierza. Widać, że są bardzo dobrze otrzaskani z materiałem. Na scenie naturalni, mają doskonały humor i dystans do tego co robią. Jest świetny feeling i wyczucie, z którym zasuwają numer po numerze.
Gdyby ktoś trafił do klubu przypadkowo w trakcie występu, mógłby pomyśleć, że w Poznaniu gości jakaś kapela z Teksasu albo Luizjany, bo przecież z tymi rejonami kojarzy się nam muza m.in. Black Label Society, Alabama Thunderpussy, Beaten Back To Pure czy Birds Of Prey. Corruption właśnie pławi się w takim szorstkim, lecz niezwykle wpadającym w ucho, południowym metalu, w którym siłą napędową są soczyste, mięsiste, rasowe riffy i masa melodyjnych patentów. Do tego trzeba dorzucić wokalistę Rufusa, o fizjonomii łudząco przypominającej samego boga metalu, czyli Roba Halforda. Jego charyzma, naszywka z flagą konfederacji na flanelowej koszuli bez rękawów i jajcarskie komentarze dopełniają tylko obrazu tej zacnej załogi kowbojów-imprezowiczów, którzy razem ze swoimi końmi, Jacka Danielsa piją prosto z koryta.
W wykonaniu na żywo niezawodne okazały się również najbardziej znane numery zespołu - takie jak "Lucy Fair" i "99% Of Evil" z poprzedniej płyty "Virgin's Milk". Czy jeszcze starszy "Wasted", zamykający w dość ujmujący sposób cały koncert, z którego jestem pewien, każdy wielbiciel smrodu południowego metalu wyszedł usatysfakcjonowany.
Podsumowując - wieczór muzycznie satysfakcjonujący, doskonała zabawa, porcja soczystego muzykowania na scenie Johnnego Rockera i kolejny udany koncert w stolicy Wielkopolski.