Ależ ta nasza Stolica płodna się zrobiła. Ostatnio praktycznie, co drugi zespół parający się muzyką ekstremalną w naszym kraju pochodzi z Warszawy. Czy to rządy Pani Prezydent tak na ludzi tam wpływają, czy może zakazane parady gejów? Nie mam zielonego pojęcia i nie muszę go mieć. Najważniejsze, ze wraz z ilością kapel w parze idzie również czasami i jakość. A do czego zmierzam tym smutnym wstępem? Ano do tego, że właśnie delektuję się debiutanckim albumem warszawskiego LOSTBONE i takie a nie inne refleksje mnie naszły.
Lostbone tworzy czterech młodych muzyków, którzy z racji swojego wieku przeżywają miłość do tak zwanego metalcore'a. W pierwszej sekundzie na samą myśl o metalcorze wzdrygnąłem się jak małe dziecko przed szklanką ciepłego mleka, w drugiej pomyślałem a co mi szkodzi. Najwyżej ich zjadę w recenzji i tyle. Odpalam album a tam... całkiem miłe zaskoczenie. Muzycznie zespół prezentuje się dosyć dobrze. Bałem się, ze LOSTBONE to będzie kolejny klon lansowanych przez mass media pedalskich boysbandów zaszufladkowanych w metalcorze, ale na całe szczęście nic z tych rzeczy. Żadnego bezjajecznego plumkania tutaj nie znajdziemy. Pierwsze moje skojarzenia, bo juz tak mam, ze zawsze doszukuję się podobieństw, padły na Frontside czy Hedfirst. Potem wraz z upływem czasu uświadomiłem sobie, że panowie z Lostbone lubują się posiłkować "zchameryzowaną" muzyką od Slayera począwszy na Machine Head skończywszy. A zeby tego nie było mało, nie brakuje tutaj riffów typowych dla twardzieli z NY i całej tamtejszej sceny hc.
Na pewno dużym mankamentem tego debiutu będzie jego duża przewidywalność. Płyta przez to staje się lekko męcząca już podczas drugiego czy trzeciego odsłuchu pod rząd. Ale to typowy objaw dla większości debiutanckich albumów, więc jakiejś specjalnej tragedii z tego bym nie robił. Tym bardziej, ze na płycie znajdziemy tylko i wyłącznie szybkie, żywiołowe, wręcz skoczne numery, przy których dobrze tupie sie nóżką.
Ogółem: Bardzo miły debiutancki album, ładnie wydany w digipacku, który poza tym można nabyć w dosyć niskiej, żeby nie rzec, śmiesznej cenie. Warto dać szansę chłopakom i ich wspomóc, chociażby kupując ich całkiem udany debiut.
Dodane: February 12th 2008
Recenzent: BELANGER