LOSTBONE/TERRORDOME - ''Split it out''
Self-released 2008

Lubię takie splity. Lubię konkretne szybkie napierdalanie które nie nudzi, i do którego chce się wracać. Split LOSTBONE i TERRORDOME, właśnie taki jest, konkretny, brutalny, intensywny, i zajebiście krótki, przez co wzmaga apetyt na takie grzani. Zacznijmy jednak od pierwszej, mniej lub bardziej zaprzyjaźnionej kapeli LOSTBONE. Warszawianie po wielu roszadach w składzie wreszcie po zmianach, mają solidny i zwarty skład. Przemas przyznam Ci, że warto było czekać. A dlaczego to dowiesz się za chwilę...

W porównaniu do poprzedniego wydawnictwa Warszawian, to co prezentują na epce... to zgoła inne granie. Po pierwsze utwory są przemyślane, lepiej zaaranżowane i osadzone w mocniejszym klimacie po prostu... inne. Poprzednio LOSTBONE, był zespołem który w krótkim czasie potrafił sponiewierać słuchacza małymi petardami napędzanymi hardcore'owym paliwem. Tym razem, jest zdecydowanie inaczej bowiem załoga pod wodzą Przemasa jakby zmieniła orientację i doprawiła cały swój stuff dużą szczyptą SEPULTURY i HATEBREED(?), co według mnie wyszło zajebiście. Jest przypierdol (''Vultures''), jest mocno, ociężale i z fajnym groove (''Doorway''), i o to chodzi.

Zmieniło się brzmienie. Z poprzedniego w miarę nowoczesnego ale wciąż utrzymanego w core'owej naturze, na bardziej duszne, oldschoolowe ale wciąż selektywne i wystarczająco mięsiste by zadowolić takiego grubaska jak ja :D. Jak zatem zmiany personalne wpłynęły na dźwięki grupy? Z tego co wiem Przemas ma jasną wizję LOSTBONE, ale nie przypuszczałem, że faktycznie pójdą w takie rejony. Nie wiem czy to wpływ nowych osobników, czy też nie, ale kierunek w którym podąża zespół wydaje się być wreszcie tym właściwym.
Pojawia się więcej riffów, więcej pomysłów, więcej wszystkiego, a całości dopełnia nieco ''pusty'', ale brutalny krzyk Bartona. Ja jestem zadowolony i jedyne czego nie jestem w stanie przeboleć, to tego, że to split gdzie LOSTBONE ma tylko trzy utwory. Arghhh! Następnym razem musi ich być więcej, tak o dziesięć he,he. I najlepiej takich jak ''Vultures'' :)

Oby!

============================================

Zaś co do TERRORDOME. O ile to ich thrashowe łupanie siada mi w 100%, to te wszystkie brutalniejsze, i nie kojarzące mi się za dobrze wstawki/fragmenty za cholerę do mnie nie przemawiają. Co prawda, TERRORDOME przyzwyczaiło mnie do ultra-krótkich i intensywnych kopniaków, ale na tej epce materiał ledwo co przekracza po dwie minuty na utwór. Małoo! Zdecydowanie za mało.

Niby jest kilka ciekawych riffów (zwolnienie w ''Revolving Ignorance'', aaaa), jest srogi szybki napierdol, ale czy trzeba ciągle tylko grać do przodu? TERRORDOME czy tego chcę czy nie i tak mknie do przodu. Nie wiem czy napełnieni punkową furią, grindcore'owym zacięciem czy zbyt dużą ilością wypitego redbulla, ale ja aż taki szybki nie jestem. He,he.

Co prawda ten materiał nie jest zły. Wręcz przeciwnie, jest dobry, ale jeśli trafi na podatny grunt. Jak dla mnie taki numer jak ''Dickhead Stronger'', to świetny thrashowy numer, od którego aż czuć lata 80. Sympatyczne solo, fajnie wyważone tempo, bujająca rytmika, ciekawe riffy no jest tak jak ma być, więc po co to zmieniać? Aaaa....

Jest jeszcze coś. Kiedy opisywałem (a opisywałem? he,he) poprzednie wydawnictwo TERRORDOME, brzmienie mnie po prostu masakrowało. Czegoś takiego dawno nie słyszałem, to po prostu wyrywało z butów, cholera jasna, nawet przeszkadzało w słuchaniu he,he. To charakterystyczny brzmienie było czymś z czym kojarzyłem TERRORDOME i choć nie było tak przyjazne jak sobie tego życzyłem, liczyłem na to, że znów będę zmasakrowany. Pomyliłem się, a szkoda.

No i na koniec słowo na niedzielę. Nie wiem czy ktoś lubi taki głos jak ten którego posiadaczem jest Uapa, ale mi za żadne, ale to za żadne skarby nie podchodzi. Gdybym słuchał punka, albo crusta to pewnie srałbym pod siebie przy takim wokaliście, który wypluwa z siebie słowa z szybkością światła, którzy warczy, piszczy, czasem nawet zagrowluje no ideał. Nie dla mnie jednak tacy chłopcy he,he. Chyba, że jest to kwestia wyćwiczenia. W takim razie zapraszam kolejnym razem i liczę, że przynajmniej w kwestii wokalu będzie zdecydowanie lepiej.