Słuchając muzyki mamy różne oczekiwania względem różnych wykonawców. Od niektórych zespołów oczekujemy złożonych kompozycji i wirtuozerii, a od innych oczekujemy solidnego, muzycznego kopa w jaja przyprawionego prawym sierpowym prosto w twarz. Do tej drugiej kategorii z całą pewnością można zaliczyć warszawski kwartet Lostbone, którego najnowsza płyta "Severance" zadowoli wszystkich fanów ostrego machania czupryną.

Na "Severance" otrzymujemy intensywną metalcore'ową jazdę z licznymi nawiązaniami do trash i death metalu, jak choćby w otwierającym płytę, tytułowym kawałku. Uwagę zwracają również oparte na niezłych riffach "Vultures" i "NFC". Zresztą od strony instrumentalnej płyta w ogóle prezentuje się bardzo solidnie. Janek Englisz bezlitośnie obija perkusję, czemu towarzyszy fajna, nawiązująca do klasyki gatunku gra na gitarze Przemka Łucyana, który jest również autorem wszystkich tekstów.

Niestety Lostbone nie mają do zaoferowania wiele osobom spoza ścisłego kręgu fanów tego rodzaju muzyki. "Severance" nie jest różnorodną płytą i to jest jej największa wada. Wszystkie utwory są krótkie, brutalne i zagrane z ostrym wykopem. Jeśli szukacie zmian tempa, breakdownów, gitarowych solówek, melodyjnych partii wokalnych, czy też niuansów, które można wychwycić dopiero przy kolejnym przesłuchaniu płyty, poszukajcie gdzie indziej. Fanom gatunku (którzy do oceny końcowej śmiało mogą dodać jedno "oczko") z pewnością nie będzie to przeszkadzało, ale może się okazać, że płyta ta nie znajdzie uznania u szerszej publiczności.

3/5

:: autor recenzji: Jerzy Kurdwanowski ::